Letnie wystawy mają to do siebie, że łatwo je przegapić. Bo akurat wyjechaliśmy, bo jest tak dobra pogoda, że żal spędzać czas pod dachem itp. wymówki. Czasem jednak wcale nie trzeba wchodzić do wnętrza, żeby zobaczyć ciekawą ekspozycję, czasem też warto poświęcić godzinę w deszczowy poranek, żeby zobaczyć coś, co zostanie nam w pamięci na długo. Oto kolejna druga część przeglądu, na co pójść prędko, a na co nie warto się śpieszyć.
Stan rzeczy
Muzeum Narodowe, do 7 sierpnia
Wystawa „Stan rzeczy” przycupnęła po cichutku na parterze Muzeum Narodowego, ustępując sławą głośniejszym sąsiadom: najpierw Chagallowi, potem – Witkacemu. Niesłusznie, bo są na niej perełki, które rzadko opuszczają muzealne magazyny, a budzą zdumienie, zachwyt, a czasem – niedowierzanie.
Na początek mała wskazówka: żeby zorientować się, co znajduje się w gablotach, koniecznie zabierz z kasy lub sprzed wejścia na wystawę poręczny, kompaktowy katalog. Tylko w nim znajdziesz opisy poszczególnych przedmiotów, wraz z obszerniejszymi wyjaśnieniami na temat najciekawszych z nich.
Przedmioty podzielono na kilkanaście sekcji m.in. pracę w domu; wielkie wyjście, używki, wokół stołu; domową medycynę czy przygotowanie do snu. W każdej z nich zobaczymy po kilkanaście obiektów, czasem łatwych do rozpoznania (jak melonik), czasem – wręcz przeciwnie (jak naczynie na muszki czyli… sztuczne pieprzyki).
Fakt: niektóre przedmioty (np. ryton) opisano w taki sposób, że mniej zorientowany widz może być w kropce nawet po lekturze katalogu (sama słyszałam takie wątpliwości), ale to dosłownie pojedyncze przypadki. Z drugiej strony próba samodzielnego odgadnięcia „ki czort” sama w sobie może być wyzwaniem.
Bo kto w mig zidentyfikuje choćby łyżeczkę do poziomek, konfiturierę, rozpozna… szczypce do podnoszenia trenu sukni czy kieszonkową spluwaczkę? A zapewne używano ich przez stulecia choćby w takich miejscach jak pałac w Otwocku Wielkim, pałac Radziwiłłów w Nieborowie (klik) czy na przyjęciach dla księcia Józefa w Jabłonnie.
Okazuje się, że szlacheccy synowie (przynajmniej niektórzy) mieli do dyspozycji grę, która miała im pomóc przygotować się do pełnienia urzędów publicznych – może warto by wznowić jej wydawanie? Jest tu u filiżanka-niekapka (do używania przez chorych w łóżku) i zograskop optyczny (zabawka do rozrywki salonowej wykorzystująca wiedzę z geometrii i optyki); są minaturowe japońskie figurki erotyczne; jest męska czapka nocna czy zestaw do formowania palców (nieskuteczny, jak piszą kuratorki).
To frapująca podróż przez codzienne życie naszych przodków. Wizyta sprawi frajdę nie tylko miłośnikom buszowania po Kole czy innych targach staroci. Trzeba się spieszyć, bo wystawa jest czynna tylko do 7 sierpnia.
Stan rzeczy
Muzeum Narodowe
Do 7 sierpnia
Część intrygujących dziś dla nas przedmiotów ani chybi używano w Łazienkach:
Zaskocz przyjaciół niesamowitymi historiami
o Łazienkach Królewskich
- Jakie wrogie kraje prowadziły w Łazienkach Królewskich tajne rozmowy?
- Które z wnętrz zyskało niedawno nowe życie?
To tylko kilka ciekawostek, które znajdziesz w wyjątkowym, autorskim mini-przewodniku „Piękne nieznajome”. Pobierz bezpłatnie:
Miastowidzenie. Czesław Olszewski
Dom Spotkań z Historią, do 24 września
Ta niewielka wystawa potrwa dłużej, finisaż przewidziano 24 września. Mogłeś już o niej słyszeć choćby ode mnie, bo od wiosny w ramach programu towarzyszącego wystawie prowadzę spacery modernistycznymi szlakami kolejnych dzielnic.
Czesław Olszewski studiował architekturę, ale ostatecznie zajął się fotografią. To właśnie jemu zawdzięczamy ogromną dokumentację fotograficzną dziesiątek stołecznych inwestycji z lat dwudziestych i trzydziestych. Kilkanaście z nich można oglądać na kameralnej, dostępnej bezpłatnie wystawie w DSH. Obok tak znanych miejsc jak niezmienione do dziś podcienia Domu Bez Kantów [link do BGK artykułu], zobaczysz tu stojący po sąsiedzku a nieistniejący od wojny Salon Fiata (o elewacji w kształcie chłodnicy;) czy luksy czyli luksusowe apartamentowce międzywojnia.
Fotograf, choć zawodowo związany z Warszawą, uwieczniał też budynki czy realizacje z innych miast: nowoczesny basen w Ciechocinku autorstwa Romualda Gutta czy zabudowę Gdyni. Wystawie towarzyszy rozbudowany program dodatkowy skierowany zarówno do dorosłych, jak i dzieci. Tym ostatnim proponuje się (brawo!) m.in. rozwiązywanie zagadek nawiązujących do treści wystawy.
A już 20 sierpnia o 17.00 zapraszam na kolejny spacer – będziemy eksplorować południowe Śródmieście. Tym razem startujemy z ul. Litewskiej. Dobrze by było, żebyś przed przyjściem zajrzał/a na wystawę!
Miastowidzenie. Czesław Olszewski
Dom Spotkań z Historią
Do 24 września
Podróże na Wschód
Muzeum Azji i Pacyfiku
Pod koniec czerwca w muzeum na Solcu otwarto stałą wystawę dzięki której w kilka chwil możemy przenieść się na fascynujący Bliski Wschód, bezkresne stepy Mongolii czy na indonezyjską Sumatrę, na której pierwsze skrzypce tradycyjnie grają kobiety.
Ekspozycja jest duża i podzielona geograficznie. Najpierw zanurzamy się w świat Azji południowo-zachodniej: pokazywane są tu stroje, biżuteria ( w tym licznie reprezentowane amuletnice) opowiedziana jest historia bazaru i droga, jaką niektóre kosztowne produkty pokonywały, by wreszcie trafić do Europy; całość podzielono tu na historię miast oraz ludności koczowniczej.
Prawdę mówiąc nie wiem, czy lepiej niż słowa nie przekonają Cię zdjęcia: może z powodu egzotyki, może kolorów jest tu iście bajkowo. Zobacz:
Dalej można m.in. poznać rozkład mongolskiej jurty lub stracić głowę dla niesamowitych lalek wykorzystywanych na Jawie w teatrze cieni.
Wielbiciele żeglarstwa nie przejdą obojętnie obok ogromnych modeli statków wykonanych w całości z… goździków, a fani muzyki mogą spróbować swoich sił w Strefie Dźwięków.
Ale letnie wystawy to też te, po które nie trzeba wchodzić pod dach. Tym razem mam dla Ciebie jedną taką propozycję, w kolejnej części – co najmniej dwie.
Przesiedleni. Czternaście historii z warszawskiego getta
Stare Nalewki, do 2 września
Bardzo ciekawą wystawę plenerową (formalnie – instalację artystyczną) można oglądać na Starych Nalewkach (dawna nazwa: ulica Bohaterów Getta, przy Arsenale). Na wysokich, betonowych modułach, które pozwalają sobie uświadomić, jak wysokie mogły być mury dzielnicy zamkniętej, umieszczono opowieści o przesiedleńcach do getta warszawskiego.
Czasami są to historie osób mieszkających wcześniej – według dzisiejszy standardów – bardzo blisko stolicy, ot choćby w Piasecznie. Ale są i takie, które traktują o niemieckim lekarzu z Hanoweru, który trafił nad Wisłę a potem do budowy obozu w Treblince i ślad po nim zaginął.
Na każdej z plansz umieszczono informację, ile w danym mieście czy miasteczku mieszkało przed wojną Żydów i jaki stanowili oni procent lokalnej ludności. Kolejne historie to też preteksty do poruszenia nowych zagadnień z historii warszawskiego getta. Dla mnie np. zupełnie nowa była informacja o formujących się za murem ziomkostwach, które wspierały swoich krajan.
Wystawę otwarto podczas Marszu Pamięci 22 lipca, a jego uczestnicy przynieśli tu z Umschlagplatzu wielobarwne wstążki z imionami tych, których wywieziono do obozów zagłady. Jak na Stawki i tu staropolskie imiona mieszają się z typowo żydowskimi – zasymilowani mieszkańcy stolicy o żydowskich korzeniach dzielili przecież z ortodoksami tragiczny los.
Nie wszystkie historie opowiedziane na wystawie kończą się dramatycznie: część bohaterów przeżyje wojnę, dzięki temu też zapewne mogli opowiedzieć o bliskich czy sąsiadach.
Jak deklarują organizatorzy wystawy, której kuratorami są Marta Janczewska i Franciszek Bojańczyk z Żydowskiego Instytutu Historycznego; a projektantem Jan Strumiłło, po jej zakończeniu poszczególne panele trafią do rodzinnych miejscowości opisywanych bohaterów.
Przesiedleni. Czternaście historii z warszawskiego getta
Stare Nalewki
Do 2 września
A więcej wystawowych poleceń (i ostrzeżeń) znajdziesz tu (klik) i tutaj.