Przez ponad 95 lat nadawania Polskie Radio zostawiło swój ślad w różnych miejscach Warszawy. Czasem – dość zaskakujący. Przekonaj się, czego nie wiesz o tej rozgłośni.
1. Gwiazdy w błocie
O tym, że pionierzy zawsze mają pod górkę, pewnie słyszałeś nie raz. Z radiem nie było inaczej. Codzienne emisje rozpoczęły się 1 lutego 1925 roku. Początki były skromne: kilkudziesięciu abonentów każdego dnia wysłuchujących komunikatów meteorologicznych. A jednak – słuchaczy było coraz więcej, a audycja – trwająca już godzinę dziennie (od 18 do 19) – wzbogaciła się o odczyty, koncerty i czytanie fragmentów powieści (np. Popiołów Żeromskiego w wykonaniu Stefana Jaracza).
Studio wyglądało skromnie: ściany i sufit szczelnie obite fałdowaną, grubą tkaniną, miękki dywan na podłodze, starannie zasłonięte okna. Gdzie się mieściło? Na przedmieściach, przy Narbutta 29. Tak tak, dobrze widzisz: dzisiejszy Stary Mokotów do wówczas odległe przedmieścia. Tak bardzo, że nie zawsze udawało się namówić artystów, by zechcieli dojechać tu na własną rękę – cena taksówki mogłaby przekroczyć gażę. Ale przyjeżdżali i to zarówno politycy (np. premier), jak i gwiazdy estrady, np. Hanka Ordonówna czy konferansjer Qui Pro Quo Fryderyk Jarossy.
Więcej o Ordonce poczytasz tutaj (klik):
Na tyłach budynku, w którym mieściło się studio, Polskie Towarzystwo Radiotechniczne produkowało lampy radiowe.
Po roku nadawania francusko-brytyjsko-polskie konsorcjum przegrało walkę o koncesję z Polskim Radiem, tracąc szansę na utrzymywanie się z abonamentu. Wiosną 1926 to nadawanie programów zaczęła ta druga spółka. Wprawdzie wciąż wykorzystywano aparaturę z Narbutta, jednak studio zostało przeniesione do Śródmieścia i mieściło się w Towarzystwie Kredytowym Ziemskim, a potem – w wysokościowcu PASTY przy Zielnej.
Od tego samego roku stacja maszty radiowe Polskiego Radia stanęły w Forcie Mokotów. Dziś przy Racławickiej działają studia fotograficzne, a do niedawna i miejmy nadzieję, niedługo znów – klimatyczne restauracje, kawiarnie i przestrzenie eventowe.
2. Rekordzista
W 1931 roku w podwarszawskim Raszynie stanął najwyższy w Europie, 280-metrowy maszt antenowy. Służył do przesyłu sygnału Programu I Polskiego Radia i dysponował nadajnikiem o mocy 120 KW na częstotliwości 224 KHz. Czyniło to z niego najmocniejszy nadajnik na terenie Starego Kontynentu. Jego sygnał docierał do każdego krańca II Rzeczpospolitej.
W 1937 roku zorganizowano bieg sztafetowy Raszyn-Warszawa o puchar przechodni Polskiego Radia. Na zdjęciu z NAC widać Janusza Kusocińskiego finiszującego pod Zachętą.
Kiedy rozpoczęła się wojna, żeby uniemożliwić Niemcom korzystanie z infrastruktury, zapadł rozkaz wysadzenia jednego z masztów jeszcze w 1939 roku. Tak się też stało. Ponowne uruchomiono ją latem 1949 roku (obejrzyj tutaj – klik) , a na otwarciu pojawił się prezydent Bolesław Bierut.
Raszyński maszt do 1962 roku był najwyższą budowlą w Europie.
Jak zauważać techniczne, architektoniczne i przyrodnicze ciekawostki w dowolnym miejscu? Tego nauczy Cię mój autorski Notes na Podróże Małe i Duże:
3. Głos na puszczy
Na skraju Puszczy Kampinoskiej przycupnęło kameralne osiedle Boernerowo, oddzielone od miasta ulicą… Radiową. To nie przypadek.
Jego nazwa pochodzi od pułkownika Ignacego Boernera, który patrzy na nas z niewysokiego obelisku przy tutejszym kościółku. Kiedy powstawało na początku lat trzydziestych XX wieku, nadano mu nazwę Osiedla Łączności, a wspomniany Ignacy Boerner piastował wówczas stanowisko ministra poczt i telegrafów. Za sobą miał już karierę w wywiadzie II RP oraz w dyplomacji.
To z jego inicjatywy nadmiar gruntu, jaki zakupiono pod budowę Transatlantyckiej Centrali Radiotelegraficznej (patrz punkt 4), przeznaczono na osiedle dla urzędników i wojskowych. Od 1932 powstawało tu miasto ogród — samowystarczalne i przyjazne do życia. Modułowe budynki miały zróżnicowaną powierzchnię — od 33 m kw. do 144 m kw. Duża część z nich istnieje do dziś, niektóre wyglądają tak, jakby czas się tu zatrzymał. Jeśli dotąd tu nie dotarłeś, nadrób to koniecznie!
Na końcu ulicy Westerplatte zobaczysz wysmakowaną, delikatną statuę Madonny z dzieciątkiem. To dzieło Jana Golińskiego – rzeźbiarza, ale też architekta. Co ciekawe, zakupiona przez Ministerstwo Poczt i Telegrafów w 1933 roku figura początkowo miała zdobić… gdyński pomnik Zjednoczenia Ziem Polskich. Ostatecznie pozostał on w sferze planów, a „Matka Boska Telefoniczna” – jak nazywała ją okoliczna młodzież – stoi na Boernerowie do dziś.
Na tym położonym na uboczu osiedlu w czasie okupacji uratowała się m.in. Alina Margolis (poźniej żona Marka Edelmana), tu też rzeźbiarz podczas Powstania Warszawskiego Jan Małeta wykonał dramatyczną płaskorzeźbę „Jezu ratuj bo giniemy”, której kopia stoi pod d. hotelem Forum.
Tu też, pod adresem Telefoniczna 18, mieszkał generał Michał Tokarzewski-Karaszewicz, założyciel Służby Zwycięstwu Polski, poprzedniczki Armii Krajowej. W czasie okupacji, tuż pod bokiem nieprzyjaciela, działała tu tajna polska radiostacja. Na jej trop natrafiono dopiero… podczas remontu w 1978 roku!
Więcej tego typu inspiracji znajdziesz tutaj:
4. W świecie szerokim
Nie odchodzimy daleko. Udajemy się teraz nieopodal, by dotrzeć w miejsce, dzięki któremu urzędnicy zamieszkali na Boernerowie. Ulicą Radiową docieramy do ul. Leskiego. Tu na rozwidleniu wybieramy drogę w lewo. Kilkadziesiąt metrów dzieli nas od zaskakujących betonowych elementów, częściowo pokrytych mchem i roślinnością. Wyglądające na ruiny domu gigantów konstrukcje to pozostałości po Transatlantyckiej Centrali Radiotelegraficznej.
Za pośrednictwem anten rozmieszczonych na 120-metrowych masztach sygnał radiowy wędrował na krańce świata m.in. do Azji i do Ameryki. W latach dwudziestych XX wieku, kiedy powstała, była to największych radiowych stacji nadawczych ówczesnej Europy. Po sąsiedzku wzniesiono budynek radionadawczy i małą elektrownię.
W dniu inauguracji eter popłynął optymistyczny komunikat „Głos polski swobodny, niczem nie skrępowany, płynąć odtąd może poprzez oceany”.
Czy kiedyś powstanie rekonstrukcja Radiostacji Transatlantyckiej w skali 1:35? Są tacy, którzy chcieliby ją stworzyć. Czas pokaże, czy im się uda.
5. Co było a nie jest…
Ponownie przenosimy się na południe miasta. Tu w 1938 roku ogłoszono konkurs na budowę siedziby Polskiego Radia. Kompleks gmachów, wśród których zgodnie z warunkami konkursu musiał znaleźć się wieżowiec, miał stanąć przy placu Unii między ulicą Zułowską (dziś Boya-Żeleńskiego) a aleją marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego (dziś Waryńskiego).
Do udziału w zamkniętym konkursie zaproszono uznanych architektów, reprezentujących różną wrażliwość projektową: Bohdana Lacherta, Zygmunta Skibniewskiego, Kazimierza Marczewskiego, Tadeusza Łobosa, Józefa Szanajcę, Rudolfa Świerczyńskiego i Bohdana Pniewskiego. Jak miało wyglądać Polskie Radio? Projekt miał składać się z 70-metrowego drapacza chmur na osi Puławskiej oraz niższej zabudowy, w której miały mieścić się studia nagrań.
Zwycięzcą konkursu został Bohdan Pniewski, proponując od południa 21-piętrową wieżę połączoną z blokiem technicznym (8 pięter) i studiami nagrań (5 pięter). Czy architekt inspirował się kształtem ówczesnych lamp radiowych, podobnie zresztą, jak twórcy siedziby radia w… Nowym Jorku (blok Radio City)? To jedna z koncepcji interpretacyjnych.
Ale choć doszło do wbicia pierwszej łopaty, Mokotów na gmach Polskiego Radia musiał poczekać dobrych kilka dekad. Wojna przerwała budowę przy placu Unii. Do pomysłu wrócono w latach 50. Autor pozostał wprawdzie ten sam, ale stylistyka była już zupełnie inna.
Przez kilkadziesiąt lat najsłynniejsze radio, jakiego słuchali Polacy, miało jednak siedzibę zupełnie gdzie indziej. Mowa o Radiu Wolna Europa, nadającym z Monachium.
Więcej ciekawostek o stolicy Bawarii znajdziesz tutaj:
Archiwalne zdjęcia pochodzą z Narodowego Archiwum Cyfrowego.