Książka o Warszawie do wymarzony prezent dla większości czytelników. Dlatego jak co roku, podpowiadam, co warto zamówić u św. Mikołaja (albo rodziny;).
Wilanów to nie tylko obecni mieszkańcy. Cmentarz wilanowski 1816-2016, Wojciech Parzyński
Wyd. Multico
To książka, która wyszła po cichu. Czyli w sumie tak, funkcjonują cmentarze: w tle, bez rozgłosu i robienia wokół siebie szumu. A jednak warto odnotować jej wydanie, a jeśli ciekawią Cię (albo kogoś w Twoim otoczeniu) ciekawe warszawskie postaci, zaopatrzyć się w nią czym prędzej.
Autor, z wykształcenia radca prawny, mieszka w Wilanowie od lat 40. W przypadku tej książki jest to istotne. Wojciech Parzyński zaznacza na wstępie, powstała ona nie dlatego, że otrzymał na nią zamówienie (ot choćby z Urzędu Dzielnicy, który – co wiem z własnego doświadczenia, wykazuje zaskakujący brak zainteresowania popularyzacją historii). Powstała z potrzeby serca i natłoku myśli o przemijaniu, zwłaszcza w czasie zarazy.
I bardzo dobrze, że powstała. Kierując się kluczem chronologicznym, autor ze swadą, połączoną z osobistymi wspomnieniami, wprowadza nas w życiorysy osób, które spoczęły w wilanowskiej nekropolii. Znajdziemy tu i pikantne opowieści o generale Tadeuszu Kasprzyckim, z którego usług ojczyzna zrezygnowała, i o Tadeuszu Trojanowskim, który w ruinach rzymskiej bazyliki Maksencjusza z IV wieku zdobył dla Polski brązowy medal w wadze koguciej i o niezapomnianym dyrektorze wilanowskiego pałacu prof. Wojciechu Fijałkowskim i o dziesiątkach mieszkańców dzielnicy, którzy ostatni spoczynek znaleźli na tym wyjątkowym przypałacowym cmentarzu.
Polecam gorąco!
Letnisko. Subiektywny przewodnik po linii otwockiej, Agnieszka Kowalska
Wyd. Dom Spotkań z Historią
Ta książka to część tegorocznego projektu DSH poświęconego podwarszawskim letniskom położonym na prawym brzegu Wisły. Jego czasową odsłoną była świetna wystawa plenerowa i seria spacerów, autorka przygotowała też serię wywiadów z właścicielami letnisk, dostępną na YT oraz właśnie subiektywny przewodnik.
Jego przemyślany układ – stacja po stacji – pozwala sprawnie znaleźć interesujące nas miejsca. Całość zaczyna się od kalendarium i solidnego wyjaśnienia, czemu to właśnie kolej zmieniła oblicze okolic Świdra, kto pojawił się tu na początku, kim byli pierwsi goście i jak zmieniały się te miejscowości w kolejnych dekadach (aż do II wojny światowej).
Potem rozpoczyna się część spacerowa składająca się za każdym razem z krótkiego wprowadzenia oraz serii współczesnych zdjęć pokazujących poszczególne atrakcje z kilkuzdaniowymi podpisami. To dobry początek dla nowych eksploratorów linii otwockiej, bardziej obeznani czytelnicy mogą być trochę zawiedzeni. Na szczęście co pewien czas pojawiają się też archiwalne, często wyciągnięte z rodzinnych albumów zdjęcia mieszkańców letnisk i towarzyszące im obszerne cytaty ze starej prasy czy wspomnień. Atutem są na pewno wskazówki, gdzie zjeść i informacje praktyczne.
To dobry prezent dla piechurów, którzy do tej pory poruszają się tylko po lewym brzegu Wisły😉. Przewodnik można też potraktować jako uzupełnienie mojej serii artykułów o podmiejskich atrakcjach Warszawy.
A jeśli lubisz podróże, polecam Ci też wyjątkowy, autorski Notes na podróże małe i duże:
Plan londyński. Niezrealizowana wizja odbudowy Warszawy (1945-1946)
Wyd. Instytut Pileckiego
To książka inna niż pozostałe, które tu opisuję. Ani to gawęda, ani przewodnik, to opatrzony obszernym komentarzem, wyciągnięty z archiwów plan odbudowy miasta. Czy to pozycja fascynująca? W pewnym sensie tak: choć od paru lat temat powojennej odbudowy jest jednym z modnych, chętnie podejmowanych przez historyków sztuki czy popularyzatorów tropów badawczych, wizja nowej Warszawy przygotowana przez środowiska bliskie rządowi londyńskiemu wypływa właściwie po raz pierwszy.
Oryginalne opracowanie planu powstało za sprawą członków emigracyjnego Stowarzyszenia Architektów Rzeczypospolitej Polskiej (SARP) w Londynie na zlecenie tamtejszego Komitetu Obywatelskiego Odbudowy m.st. Warszawy (KOOW). Ten ostatni powstał w czasie, kiedy nad Wisłą dogorywało Powstanie. Spotkanie pięciu szefów emigracyjnych ministerstw zakończyło się konkluzją o konieczności organizacji szerokiej akcji propagandowej i zbiórki funduszy na odbudowę zniszczonej stolicy Polski. Jej częścią miała być m.in. wystawa, seria publikacji poświęconych Warszawie oraz opublikowany w dwóch językach, w nakładzie dwóch tysięcy egzemplarzy, po polsku i po angielsku – projekt odbudowy Warszawy.
Wobec coraz mniej korzystnej atmosfery dla rządu londyńskiego na Zachodzi, lwia część tych planów pozostała w sferze marzeń. Ale – choć nigdy niewydany – plan odbudowy Warszawy powstał, a jego lektura dzisiaj to ciekawe doświadczenie. Pozwala spojrzeć na akcję odbudowy oczyma apologetów Le Corbusiera, którzy wiedzieli jednak (na podstawie przeprowadzonej w 1945 roku ankiety), że mieszkańcy Warszawy chcą powrotu do historycznego kostiumu i musieli na tę potrzebę odpowiedzieć. To studium, z którego nawet dziś część postulatów urbanistycznych można uznać za całkiem aktualne. Słowem: warto się zapoznać!
Kobusz. Jan Kobuszewski z drugiej strony sceny, Hanna Faryna-Paszkiewicz
Wyd. Mando
Hanna Faryna-Paszkiewicz to nie tylko znawczyni architektury Saskiej Kępy, ale też siostrzenica bohatera książki, uwielbianego przez publiczność (mnie nie wyłączając) Jana Kobuszewskiego. To ze swadą poprowadzona opowieść, która zaczyna się w kamienicy na Śliskiej (w miejscu dzisiejszego parku świętokrzyskiego), a potem prowadzi nas przez okupacyjne mieszkanie na ul. Księdza Skorupki, powojenny pokoik w willi Lucjana Korngolda na ul. Aldony, a następnie mokotowski i żoliborski adres Pana Janeczka.
Biografia Jana Kobuszewskiego (który, nota bene, o czym wspomina Olga Lipińska, nigdy nie pozwalał określać się mianem Wielkiego Artysty, ale już na Wielkiego Wesołka się nie biesił) to zarazem historia warszawskich scen, kabaretów, artystycznych zagranicznych tournées oraz telewizji, w której nasz bohater przez wiele dekad grał pierwsze skrzypce. Jednocześnie był częścią trupy Teatru Narodowego, a mix ten dla dyrektora tej szacownej sceny był trudny do zniesienia. Ba, tę opinię podzielała też część kadry profesorskiej Akademii Teatralnej, upatrując w występach w Wielokropku czy kabaretach telewizyjnych dowodu na problemy finansowe zdolnego aktora.
To lektura obowiązkowa dla każdego, komu brakuje dobrotliwej miny (albo szelmowskiego błysku w oku) Jana Kobuszewskiego; młodsi czytelnicy znajdą tu natomiast doskonałe źródło do zapoznania się z dziejami polskiego teatru i estrady okresu PRL.
Wedlowie. Czekoladowe imperium, Łukasz Garbal
Wyd. Czarne
Wedel od pewnego czasu na wszelkie sposoby próbuje przypomnieć się i warszawiakom i Polakom, co pewnie zauważyłeś. Nie tak dawno można było oglądać 6-odcinkową „Recepturę”, której akcja toczyła się właśnie w tej słynnej warszawskiej fabryce w latach międzywojennych, teraz na księgarskie półki trafiła książka poświęcona biznesowi Wedlów.
To jedna z arcywarszawskich firm, więc nie może mnie to nie cieszyć. Trzeba przyznać, że książka Łukasza Garbala (nieobecnego dotąd na scenie varsavianistycznej) przygotowana jest starannie, a napisana tak, że w lekturze łatwo zatopi się nie tylko miłośnik miasta czy… słodyczy, ale też czytelnik dotąd zupełnie niezainteresowany losami słynnego rodu. To opowieść o zmieniających się warunkach funkcjonowania w biznesie, gustach (nie tylko kulinarnych) klientów, świecie reklamy i swego rodzaju kronika towarzyska stolicy.
W moim przypadku lektura przypadła na czas choroby (niby zwykłego przeziębienia, ale jednak ciągnącego się uporczywie przez wiele dni) i nie mogłam nie poddać się urokowi pierwszego ogłoszenia Wedla, w którym stało m.in.
[…] ma zaszczyt polecić Szanownej Publiczności DREZDEŃSKI SYROP SŁODOWY, nader skuteczny na kaszel i katar, butelka à fl. 1 ½ i fl.3, bardzo zagranicą poszukiwany; oraz KARMELKI PIERSIOWE. Właściciel zakładu z uwagi na liczne bardzo cierpienia, jakie wilgoć obecnej pory powoduje, poleca Karmelki wyżej wspomnione Prześwietnej Publiczności”.
Polecam i ja: książkę, nie karmelki, bo w międzyczasie Wedlowie stworzyli przecież czekoladowe imperium😉.
I na koniec bonus: książka, którą już Ci polecałam, ale ponieważ autor właśnie otrzymał prestiżową nagrodę KLIO, przypominam:
Sny o Warszawie. Wizje przebudowy miasta 1945-1952, Krzysztof Mordyński
Wyd. Prószyński i S-ka
Powiedzieć, że na ujawnienie się talentu autora do dłuższych form czekaliśmy latami, to jak nic nie powiedzieć. Krzysztof Mordyński długo mylił tropy i utrzymywał świat (dobrze, znajomych) w przekonaniu, że żmudnie pisze doktorat o MDM-ie (wiem, bo sama nie raz dopytywałam, kiedy go obroni), tymczasem, jak się okazało, po cichutku pomalutku pracował również nad książką o odbudowie Warszawy. I to jaką!
Kiedy tylko usłyszałam, że „Sny o Warszawie” ujrzą światło dzienne, skrzętnie zapisałam datę premiery i kupiłam dosłownie pierwszego dnia (nie ukrywam, tego samego dnia stosik nowych książek ważył jakieś półtora kilograma). Przeczytałam kawałek. Uznałam, że jej gęstą konsystencję trzeba sobie dawkować i odłożyłam na nocny stolik. Ale kiedy wreszcie wzięłam znowu do ręki, nie mogłam się oderwać (Krzychu, oddaj moje dwie zarwane noce?)!
Autor od początku nie ukrywa, że nie będzie to dokumentacja i chronologia odbudowy (bo takich pozycji jest na rynku cała masa). Tytuł doskonale oddaje zawartość: sny, wizje, marzenia to treść, z jakiej utkana jest ta książka. „Sny o Warszawie” to pozycja, z której przebija czułość i miłość do miasta, a zarazem to erudycyjna panorama działań (i koncepcji, które pozostały tylko w głowach albo na rajzbretach architektów), które doprowadziły do powstania Warszawy, jaką mamy dzisiaj. Ze znawstwem badacza i swadą przewodnika – bo występuje tu jednocześnie w wielu rolach – tłumaczy skomplikowane historyczne uwarunkowania i pogmatwane czasem pomysły architektów. To książka dojrzała, rzetelna, a jednocześnie szczęśliwie niewpisująca się w środowiskowe mody i trendy, które za kilka lat pewnie będziemy kwitowali uśmiechem politowania. Dzięki temu ma realną szansę wejść do kanonu literatury varsavianistycznej.
Kupuj, smakuj, delektuj się, a kiedy będzie można się spotykać, wybierz się na wykład autora po autograf. Jego wartość z każdym dniem będzie rosła?.