Przed tygodniem, w sobotę, oprowadzałam wycieczkę z Torunia. Nie wiem czy pamiętasz: to był ten dzień, kiedy było piękne słońce i super-wielki-mróz. Ale ponieważ spotkania w plenerze to nielegalne zgromadzenia, dwie i pół godziny jeździliśmy autokarem po mieście. Gdzie nas nie było! Na Saskiej Kępie, pod Koneserem, nawet na Szmulkach i obowiązkowo na dawnym Dzikim Zachodzie czyli bliskiej Woli. Jeśli nie chcesz pozostać w tyle – zaglądaj tam czasem, ten rejon zmienia się nieprawdopodobnie!
Pod Muzeum Narodowym ciągnęła się tego dnia długaśna kolejka, więc nie powiem – odpuściłam, zakładając, że wrócę w tygodniu. Ale w tym jeszcze nie dałam rady, więc póki co zostawiam Ci recenzję Galerii Starożytnej pióra pisarza, który był gościem cyklu „Przewodnik na wakacjach”, Michała Kubicza. Zobacz:
Sprawdź relację tutaj.
Aha, Muzeum Narodowe wprowadziło nowe zasady zwiedzania w piątki. Będzie czynne w godzinach 10.00-20.00, a wzorem wielu zagranicznych placówek od 17.00 zamknięcia bilety będą kosztowały połowę regularnej ceny. Coś czuję, że z paroma osobami się wtedy spotkam na galeriach?.
W obchodzącej 160-lecie istnienia Zachęcie masa ciekawych wystaw (jeszcze w lutym napiszę o nich artykuł), a już dziś polecam Ci lekturę publikacji online towarzyszącej wystawie „Rzeźba w poszukiwaniu miejsca”
Nie wiem czy wiesz, że przy Brzozowej, w dawnych spichlerzach, po wojnie mieszkała cała masa artystów. Wśród nich ilustrator Antoni Uniechowski z żoną Felicją, kolekcjonerką. Z rozmowy z bywalcem tego domu, Piotrem Kordubą, dowiesz się zaskakujących ciekawostek o tej rodzinie i o tym, jak traktowali przedmioty.
Posłuchaj:
I jeszcze news z drugiej strony Wisły, a dokładniej – z Anina. Właśnie stanął tam nowoczesny betonowy budynek, którego gospodarzem będzie Muzeum Literatury. Zobaczysz go tutaj (klik).
Międzymiastowo
I na koniec udajemy się do Lublina, po którym oprowadzała nas swego czasu Małgosia Ćwiklińska-Sołtys. Jeśli Ci umknął ten wypad, nadrobisz tutaj.
Zobacz, jakimi ciekawostkami Małgosia raczy swoich czytelników:
Czy kiedykolwiek słyszeliście o najgłośniejszej, najbardziej tajemniczej i bulwersującej kradzieży w Polsce czasu przemian ustrojowych?
Dzisiaj właśnie jest dobra okazja, żeby przypomnieć o rabunku, jaki miał miejsce w nocy z soboty – 9 – na niedzielę – 10 lutego 1991 roku. 30 lat temu z kościoła oo. Dominikanów przy ulicy Złotej w Lublinie, zniknęła relikwia Drzewa Krzyża Świętego.
Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że był to jeden z trzech największych na świecie fragmentów krzyża, na którym według tradycji umarł Chrystus. Drewniana relikwia miała kształt krzyża greckiego o wymiarach 30 na 30 cm. Pęknięte w poprzek fragmenty zabezpieczał złoty drut. Cenny, nie tylko ze względów religijnych skarb znajdował się pod opieką lubelskich dominikanów przez ponad pięć wieków.
Święta Helena, matka cesarza Konstantyna Wielkiego, odbyła w roku 324 (lub 326) pielgrzymkę do Ziemi Świętej. W pustej cysternie, tuż obok Golgoty, znalazła kilka drewnianych krzyży, pozostawionych tam po egzekucjach. Jeden z tych krzyży wykazywał cudowną moc uzdrawiania chorych. Uznano, że to ten, na którym ukrzyżowano Chrystusa. Drzewo Krzyża Świętego podzielono na mniejsze relikwie, w tym trzy najznaczniejsze.
Jedna została w Jerozolimie, przechowywana w ufundowanej przez cesarza Konstantyna Bazylice Grobu. Drugą wysłano do Rzymu i umieszczono w bazylice Santa Croce del Gerusalemme, ufundowanej przez papieża Sylwestra I. Trzecią przekazano do Konstantynopola i tymczasowo ulokowano w pałacu cesarskim. Cesarz Justynian Wielki wystawił w Konstantynopolu wspaniałą świątynię Hagia Sophia, którą ukończono w roku 537 i do tej świątyni przeprowadzono najświętszą relikwię.
Gdy Jerozolimie zagroził najazd arabski, wszystkie cenne relikwie, w tym także Drzewo Krzyża Świętego, przewieziono do Konstantynopola. Stamtąd relikwia jerozolimska trafiła w 988 roku, wraz z bizantyjską księżniczką Anną, która została małżonką ochrzczonego właśnie księcia Rusi, Włodzimierza, do Kijowa.
Kiedy i w jaki sposób relikwia znalazła się w Lublinie ? Dobre pytanie! Już w średniowieczu istniały przynajmniej dwie legendy opisujące przybycie Drzewa Krzyża Świętego do Lublina w różnych horyzontach czasowych. Zdaje się, że przywiózł je dominikanin, biskup kijowski, Andrzej. Czy był to dar, czy „święta kradzież”, możecie przeczytać na stronie klasztoru:
https://lublin.dominikanie.pl/bazylika/relikwie/
Legendę, jak relikwie wybrały Lublin na swoją siedzibę opisałam już kiedyś w poście:
https://travelblog.sopol-lublin.pl/…/lublin-z-legend-i…/
Tam znajdziecie także informacje o licznych cudownych zdarzeniach w historii miasta, związanych z kultem relikwii Krzyża Świętego – ocaleniu z pożaru, czy wprawieniu w popłoch kozaków Chmielnickiego.
Jak doszło do kradzieży, dlaczego nie znaleziono sprawców ani samych relikwii, kto stał za ich zniknięciem – te pytania nadal pozostają bez odpowiedzi. Dzisiaj, gdy śledztwo zostało oficjalnie umorzone, sprawę przejęło policyjne Archiwum X. Nowe teorie są prawdziwie sensacyjne!
Dwa lata temu powstał na ten temat film dokumentalny w reżyserii lubelskiego twórcy Grzegorza Linkowskiego – „Świętokradztwo”, o którym więcej poczytacie tutaj: https://film.wp.pl/gdzie-jest-relikwia-drzewa-krzyza-swietego-lubelscy-dominikanie-nadal-wierza-w-odzyskanie-skarbu-6235760586807425a?nil=&src01=f1e45
Podsumowując: artykuł Małgosi znajdziesz tu:
A my słyszymy się za tydzień,
Hania (Hanka Warszawianka)